Kontynuując rozpoczęty szlak wybraliśmy się na Rodyjski Akropol. Nasza trasa prowadziła wzdłuż linii wybrzeża pośród śródziemnomorskiej fauny. Przez moje uwielbienie dla natury co chwila się zatrzymywałam, żeby uwiecznić tamtejsze dzikie kompozycje.
Coraz to piękniejsze ścieżki doprowadziły nas na wzgórze Monte Smith, pośród parku krajobrazowego mijaliśmy kilkusetletnie drzewa oliwne, na których koncertowały cykady.
Podziwiając piękno przyrody dotarliśmy do otwartej przestrzeni a naszym oczom ukazał się okazały Odeon, według informacji do jakich udało mi się dotrzeć, podczas wydarzeń kulturalnych mógł pomieścić 800 osobową widownię.
Następnie stanęliśmy na środku starożytnego stadionu, mającego powierzchnie 1200 m2, na którym w czasach świetności toczyły się zawody. Stadion, został wydobyty a także odrestaurowany przez Włochów.
Gdy odkryliśmy już wszystkie ruiny kolebki miasta, nadszedł czas na powrót, który był równie ekscytujący. Widok był bajeczny, niebanalny błękit paryski morza ograniczony beżową linią plaży błękit sielskiego nieba a na pierwszym planie feeria różnorodnej roślinności.
コメント